yaotzin
Forumowy prawiczek
Wiek: 36 Dołączył: 08 Sie 2010 Posty: 15 Skąd: Wrocław
|
Wysłany: Pon 08 Sie, 2011
|
|
|
U mnie w tym roku spokój. Największą krzywdę zrobiłem sam sobie chodząc boso po szkle. Buty gdzieś poszły (ale to co roku), a nie pomyślałem, żeby na nie uzbierać.
Osobiście agresji nie widziałem, ale co nieco już słyszałem.
Lanie pod namiot jest niekulturalne i trzeba z wrzaskiem się podnieść, bo lejący nie ogarnie nawet, że to do niego.
Odnośnie szlabanowania sobie tasiemką pola. No ja je*ie. Przyjechałem w środę. Patrzę kwadrat dziesięć na dziesięć co najmniej skitrany pod drzewami. Już się rozkładam, a tu nadbiegają trzy osoby, żer tu na dwadzieścia namiotów rezerwacja... A nie mówili zwykłymi słowami, tylko groźbą, że zjebią Woodstock, że będą robili problemy (a najmniejsza typiara to pobluzgała za nic), a jakby mi dali dojść do słowa, to bym powiedział spoko i sobie poszedł nie wysłuchując tej tyrady.
Wspominając o żebraniu piwa. Robię to zawsze, bo nie raz nie mam przy sobie, a chce mi się pić. Podchodzę zawsze z uśmiechem i pytam: Masz piwo, dasz łyka? Negatywna odpowiedź jest zamieniana w : A chcesz łyka? (Jak mam oczywiście) I gra gitara. Mam, to daję; nie mam, to proszę. W na tegorocznym zadałem pytanie, a tu dwóch kolesi: Łooo znajdź sobie pracę! Nie będę Cię utrzymywał! Co Ya jestem, żeby Ci dawać łyka. I jeszcze od pasożytów, sępów etc. A jakby mi dali coś powiedzieć, to sami dostaliby łyka.
A ku*wa pracę mam i zapitalam jak głupi, żeby na wooda wyjechać po 18 godzin dziennie się zdarzało.
Pozdro. :D I sorry za esej. |
|