Przystanek Woodstock :: Hunter (Historia metalu)

Intria

Hunter <3 Osobiście uwielbiam. Od wielu, wielu lat.

Ale nie lubię Happysad, Farbenów.
Nie noszę za dużych koszulek z "R.I.P. Kurt Cobain" i trampek*.
Nie piję taniego wina na schodach i nie jaram ruskich fajek, chcąc pokazać jaka to (nie) jestem zajebista.
Nie mam włosów wyglądających jak przylizana tęcza z grzywką. Ani nawet czerwonych.
Nie uważam Draka za mistrza wokalu (chociaż to, co robi w "Żniwiarzach umysłów" na debiutanckiej płycie jest genialne) i wirtuoza gitary. Nie wierzę ślepo w jego słowa. Na pewno nie po pewnym wywiadzie dla Metal Hammera, gdzie stwierdził, że "na płycie 'Królestwo' występuje podział na 'wojnę i pokój', jak u Dostojewskiego."
Mam lat 18+, nawet 19+.

Cholernie żałuję, że powyższym wyróżniam się wśród fanów szczycieńskiego, ale i szczytnego, zespołu. Grupą, która najbardziej Hunterowi szkodzi, są jego fani. Z zasady nie uważam nikogo za pozera, ale no... spójrzcie tylko na ich zachowanie, wygląd i często wypowiedzi. Grunt to bunt, najlepiej przeciw rodzicom, bo znowu wyczuli. Tylko też nie za bardzo, bo kasy nie dadzą.

Żeby nie było pełnego offtopu - zagłosowałam na Slejera i Ajronów, bo chciałabym usłyszeć Bogów w wykonaniu nieco niższych. Ale powinni postawić na polskie klasyki, jak właśnie Turbo.

*no, trampek dlatego, że po każdych mam pęcherze, ale nawet i bez tego stawiałabym na szpilki :P

pampers