Tak było
I POL'AND'ROCK FESTIVAL JUZ ZA

(XXIV PRZYSTANEK WOODSTOCK)
sitemap
Poprzedni temat «» Następny temat
Najgorszy wood w nowej erze?
Autor Wiadomość
charly  
Forumowy prawiczek

Wiek: 37
Dołączył: 19 Mar 2012
Posty: 4
Skąd: centrum
Wysłany: Pon 18 Lip, 2016   Najgorszy wood w nowej erze?

Mimo, że ja ba wszystkich uctokach od 2008 roku (czyli od kiedy trwa 3 dni) nie byłem to i tak zaryzykuję opinię, że była to najsłabsza odsłona od tego właśnie czasu. Do tego stopnia, że po raz pierwszy popieram stwierdzenie, że "prawdziwy woodstock kończy się z momentem jego oficjalnego rozpoczęcia".
Niestety słaby line-up o który się obawiałem miał urzeczywistnienie w praktyce. Oczywiście to kwestia gustu, było kilka koncertów, które mnie pozytywnie zaskoczyły, ale nie zabrakło też takich na których bawiłem się średnio. Ale jak już wspominałem wcześniej - opinia na temat koncertów jest zapewne mocno zależna od gustu.
Dużo bardziej zirytowało nas trzepanie plecaków przez niebieskich w poszukiwaniu piwa - na Małej Scenie było to tak uciążliwe, że momentami nie dało się oglądać koncertów, bo brakowało miejsca w strefie chodnika, która była tam jedyną gdzie z piwem można było przebywać i widzieć scenę. Co więcej, stojąc tam z piwem nie dało się skorzystać z toików obok sceny, tylko trzeba było leźć do tych rozstawionych między Lidlem a Kriszną! Koszmarna niedogodność, która niestety nie ma żadnego praktycznego uzasadnienia, poza suchym zapisem w ustawie.
Kolejny powód - pogoda. Czwartek był chyba najgorszym pogodowo dniem na woodzie ever. Całe dzień lało, do tego było zimno, a wieczorem powstało masakryczne błoto. Dobrze, że i tak udało mi się zaliczyć kilka koncertów wieczorem, bo inaczej byłoby zupełnie bez historii. Na drugim koncercie tego dnia (Omni Modo) ludzi było tak mało, że najpewniej pobili niechlubny rekord frekwencji ogromnie hejtowanego Eris is my Homegirl, który miał miejsce podczas ogromnej ulewy w 2012 roku. W piątek mieliśmy kontynuację grzęźnięcia w błocie, a w sobotę z tego udeptanego oraz podpieczonego Słońcem błota zrobił się na polu mega kurz - momentami nie dało się wręcz oddychać. Do tego cały czas śmierdziało wysuszonym błotem.
Kolejny powód to ogrodzenie - ostatecznie nie aż tak tragiczny jak trzepanie plecaków przy scenie, ale i tak dał się mocno we znaki, szczególnie na Polu Malinowskiego.
Warsztaty na ASP słabsze niż w latach ubiegłych, na dodatek zmasakrowane błotem, które (szczególnie w piątek) było tam koszmarnie uciążliwe.
Oferta stref sponsorskich - Play słabo, Lech dzięki własnej scenie jako tako się obronił, ale i tak bez rewelacji, bo po koncertach nic ciekawego już nie było, Allegro bez cienia zaskoczenia, ale miło przynajmniej, że Diebalski Młyn działał też w nocy. Strefa Lubuskiego bez przetworów z Międzychodu oraz bez Runmageddonu także o wiele słabsza niż rok temu, Strefa Lidla zaliczyła regres, a Monster to już w ogóle bez komentarza - słabiutka frekwencja, do tego nawet DJ'e którzy tam grali pukali się w czoło, że ta mała scena pod namiotem, która tam była rozłożona, grała jedynie do godz 22, zamiast służyć za after party do rana (jedyną inną atrakcją była rampa dla deskorolkarzy, których na woodzie było co najwyżej garstka). Pomniejszych niedogodności (w stylu braku Iskier na rozpoczęciu) też nie brakowało.
Klimat imprezy, jak zwykle zresztą, bronił się sam, ale jego najlepiej czuje się jeszcze przed rozpoczęciem imprezy i wówczas chyba było na polu najciekawiej.
Jakie jest wasza zdanie?
 
 
vin  
Zakurwim dęsa ?


Wiek: 34
Dołączyła: 20 Lut 2010
Posty: 2643
Skąd: Piernikowo
Wysłany: Pon 18 Lip, 2016   

Hmm..ten woodstock na pewno nie należał do moich najlepszych, ale głównie się na to pogoda złożyła. Zalany namiot, wszystkie ciuchy mokre itp. Chyba nawet gorączkę miałam tak mną telepało. Na koncertach wielu nie byłam, ale też nie żałuję, bo line up jak dla mnie był słaby w tym roku. Nie było ani jednego zespołu, na który jakoś super czekałam.

Jedno jest pewne, nigdy się tyle nie wyspałam na woodzie co w tym roku <rotfl3>
 
 
 
nuth.red  
Forumowy prawiczek


Wiek: 32
Dołączyła: 01 Sie 2012
Posty: 18
Skąd: Chorzów
Wysłany: Pon 18 Lip, 2016   

mój piąty Woodstock ... i niestety rozczarowałam się okrutnie .
fakt faktem, przyjechałam na niego po dwóch nieprzespanych nocach - co dało mi się we znaki mocno . przemoczony namiot, śpiwór, absolutnie wszystko + niesamowite zimno mnie dobiły .

nie wiem, jak w piątek i sobotę to wszystko wyglądało, bo uciekłam w nocy z czwartku na piątek - i mówiąc szczerze, nie żałuję . line-up nie powalał mnie na tyle, żebym miała jakąkolwiek motywację do ogarnięcia się i zostania, bo perspektywa szurania po tym błocie albo siedzenia pod namiotem przez cały czas jakoś szczególnie mnie nie porwały .

na temat trzepania się nie wypowiem, bo mnie to nie dotknęło, ale ogrodzenia mnie dobiły totalnie . dostać się do znajomych na wioskę moto albo do lasku za Dużą Sceną - prawie niemożliwe .
 
 
outi  
Lubi pieprzyć


Wiek: 39
Dołączył: 14 Kwi 2011
Posty: 331
Skąd: Katowice
Wysłany: Pon 18 Lip, 2016   

Nie licząc pogody w czwartek to całkiem mi się podobało. Zgodnie z planem nie zaliczyłem żadnego koncertu, w lidlu byłem 2 razy - po przyjeździe i w niedzielę rano. Większość czasu w piątek i sobotę zużyłem na imprezowanie z randomowymi ludźmi. Daję 7/10 (gdyby nie pogoda to byłoby więcej)
 
 
 
ia_nn  
Rozkręca sie


Wiek: 36
Dołączył: 18 Lip 2013
Posty: 258
Skąd: Warszawa
Wysłany: Pon 18 Lip, 2016   

Ja powiem troche w innym tonie. Pomimo, że przed rozpoczęciem miałem wiele obaw co do organizacji tegorocznej edycji Przystanku Woodstock, to rzeczywistość okazała się wcale nie taka straszna.
Jeśli chodzi o pogodę to poza czwartkiem trzeba przyznać, że nam dopisała. Piątek był rześki i człowiek nie czuł się taki zmęczony i otępiały. Sobota to już wogóle miód malina, tylko ten jeden czwartek troche zespuł wszystko. Aczkolwiek musze powiedzieć, że momentami było śmiesznie jak nie miałem już na sobie suchego skrawka a musiałem rozkładać namiot a potem jeszcze dojść i DOBRZE SIĘ BAWIĆ na koncerty Luxtorpedy i Heya. Pewnie gdybym tym razem nie był samochodem, tylko pociągiem jak co roku to zupełnie inne byłoby moje podejscie do tej kwestii.
Line up jest absolutnie kwestią drugorzędną i można sobie na to ponarzekać, ale to przed Przystankiem, kiedy ogłaszani są kolejni wykonawcy a ty nie widzisz nikogo dla siebie. Jak już sie pojedzie na Przystanek to mnie nie obchodzi co gra tylko obchodzi mnie cała sytuacja dookoła sceny a nie sama scena. Fakt, że jak gra Luxtorpeda to na nią pójdę ale jakby nie grała to też nic by sie nie zdarzyło.
Ogrodzenia- szczerze? Nie miałem ani jednej nieprzyjemnej sytuacji związanej z przetrzepywaniem, z zabieraniem piwa itp... Fakt w tym roku nie byłem ani razu na małej (pierwszy raz chyba) a z tego co czytam uniedogodnienia tam były najwieksze. Jedyne co to nie mozna było wejsc pod samą scene główną z piwem... ale to tez nie w kazdym momencie trwania festiwalu. Rozwiązanie było banalne. Oglądanie koncertu z troche większej odległości (plus jest taki ze wyrazniej słychac niz pod sama scena). Jak chciałbym pójsc pod scene by sie bawić na jakims wyjątkowym koncercie, to piwo zostawiłbym w namiocie. Co do samych bramek to sam dokladnie nie wiem w których konkretnie miejscach one faktycznie stały bo przechodziło się bez zadnego fiskania.
Suma sumarum, jeśli miałby być to ostatni Przystanek Woodstock, co wielokrotnie wieszczył ze sceny p. Owsiak, to na pewno nie był to najgorszy Przystanek na jakim byłem. Było nawet bardzo fajnie i tym bardziej ciężko jest powrócić do rzeczywistości po 3 dniach bycia w innym świecie.
 
 
vin  
Zakurwim dęsa ?


Wiek: 34
Dołączyła: 20 Lut 2010
Posty: 2643
Skąd: Piernikowo
Wysłany: Pon 18 Lip, 2016   

ia_nn napisał/a:
jeśli miałby być to ostatni Przystanek Woodstock, co wielokrotnie wieszczył ze sceny p. Owsiak, to na pewno nie był to najgorszy Przystanek na jakim byłem.


Hmm..ja za to słyszałam, że na zakończeniu krzyczał 'do zobaczenia za rok' nie wiem na ile to prawda, bo ja już się zwinęłam na pociąg, ale jakoś mi się nie chcę wierzyć żeby ten woodstock był ostatni. Nawet jakby miało mnie z jakiś powodów nie być na kolejnych to jakoś sobie nie potrafię wyobrazić żeby Woodstock się nie odbył.
 
 
 
Jaaasiek  
Po co tyle piszesz ?


Wiek: 38
Dołączył: 07 Kwi 2012
Posty: 1637
Skąd: Drink Team Żywiec
Wysłany: Pon 18 Lip, 2016   

Przyjedziemy i zrobimy dziki :D
 
 
 
ia_nn  
Rozkręca sie


Wiek: 36
Dołączył: 18 Lip 2013
Posty: 258
Skąd: Warszawa
Wysłany: Pon 18 Lip, 2016   

Też nie bardzo wierzę, że miałby to byc ostatni Przystanek ale w razie co zrobimy dziki :)
 
 
dezaprobator  
Stara Gwardia

Wiek: 39
Dołączył: 08 Kwi 2008
Posty: 1832
Skąd: Sosnowiec
Wysłany: Pon 18 Lip, 2016   

Woodstock był jak zawsze słaby. Nigdy nie lubiłem tam jeździć. Nienawidzę tego festiwalu i zapewniam, że nie pojadę tam po raz szesnasty!
 
 
 
hermenia  
Forumowy prawiczek


Wiek: 27
Dołączyła: 04 Sie 2015
Posty: 16
Skąd: Kraków
Wysłany: Pon 18 Lip, 2016   

To był mój drugi wood dopiero, więc co ja tam wiem, ale i tak się wypowiem. Było zajebiście. Masakryczne błoto, uciążliwy deszcz, zimno przeplatane z upałem, mało ludziów na koncertach na początku, dbanie o trzeźwość uczestników pod scenami, no cud malina. Wydaje mi się, że wszystkie te ograniczenia, które miały miejsce w tym roku, bardziej wszystkich zbliżyły do siebie niż nie. Tak wiecie, że skoro siedzimy po uszy w gównie to chociaż się dobrze bawmy. I takie podejście pykło, nawet zbyt dobrze. Klimat był, wszyscyśmy o siebie dbali fest, nawet toiki jakoś tak częściej były czyste niż nie. I nic to, że teraz siedzę z gorączką, zdartym gardłem i jakimś takim dziwnym brzęczeniem w uszach od braku podstawowej ilości hałasu. Ja już tęsknię i nawet jeśli za rok miałoby być jeszcze gorzej, jeśli całe pole miałoby zamienić się w wielką pierdoloną strefę Playa błotem płynącą to i tak będę czcić ten czas i to miejsce. Chyba dlatego, że ludzie tacy cudowni i że w zasadzie reszta niezbyt mnie obchodzi. Bo co by się nie działo to na ludzi zawsze można liczyć i o to chyba chodzi tak naprawdę.
 
 
kometta  
Rozkręca sie
wszyscy mamy źle w głowach, że żyjemy

Wiek: 29
Dołączyła: 07 Sie 2012
Posty: 145
Skąd: Szczecin
Wysłany: Pon 18 Lip, 2016   

Ciężko jest obiektywnie ocenić swoje wrażenia, kiedy pogoda nie dopisywała, a line-up też nie był jakoś bardzo przeze mnie wyczekiwany.

Myślę, że klimat Woodstocku był taki sam jak w poprzednich latach, nawet pomimo tych dodatkowych obostrzeń; wydzielenie obszarów bramkami nie było dla mnie jakoś szczególnie uciążliwe (pewnie dlatego, że nie byłam rozbita bezpośrednio za nimi i nie musiałam ich pokonywać w drodze od namiotu ;-)Jednak gdzieś tam podświadomie działały mentalnie na psychikę i samopoczucie, że jednak jest coś na tym Woodstocku co w jakimś tam stopniu nas ogranicza hehe :)

Natomiast zakaz spożywania pod scenami akurat uważam za słuszny i całkiem w porządku, bo niejednokrotnie byłam w sytuacji kiedy ludzie otwierali puszkę z piwem, potem trochę skakali i nagle byłam oblewana i cała potem śmierdziałam. Prawda jest taka, że jak ktoś chce się bawić super na danym koncercie to z piciem sobie poczeka i tyle ;-)

Był to mój piąty Woodstock, na pole przyjechałam w środę i czuję, że się tym miejscem i eventem nieco "przesyciłam", nie miałam takiej frajdy, o takim stopniu, jak w latach poprzednich. Nie wiem, być może wynika to z tego, że na festiwal jeździłam rok po roku, zawsze na te 3-4 dni, a może jeszcze coś innego było tego przyczyną. Faktem jest, że znacznie bardziej przeszkadzał mi wszechogarniający syf i ten specyficzny smród , który unosił się z tego miękkiego błota...może wcześniej nie zwracałam na to uwagi lub wcale tak nie śmierdziało?
Czuję się też znacznie bardziej zmęczona i niewyspana, ale przecież Woodstock nie jest od tego, by się wysypiać (i tutaj dodam, że ta czwartkowa ulewa też miała swoje plusy, bo właśnie można było trochę się zdrzemnąć). Kości mnie bolą do tej pory, a przecież ziemia nie była bardziej twarda :v Chyba się starzeję :D

Doszłam do wniosku, że w następnym roku wybiorę się na jeden dzień (ewentualnie z noclegiem) jeśli będzie zespół, na który bardzo chciałabym pójść lub po prostu zrobię sobie roczną przerwę, a potem powrócę i się przekonam, czy to "wielkie wow" będzie miało szanse jeszcze kiedykolwiek wrócić ;-)
 
 
 
Huba  
Forumowy prawiczek
piwo&satan


Wiek: 33
Dołączył: 28 Gru 2013
Posty: 24
Skąd: poznan/szczecin
Wysłany: Pon 18 Lip, 2016   

Dwa minusy

1) Niebiescy przed scenami cofących ludzi z piwerkami. Mozna było to obejść, przechodząc dalej, albo piwerko w rękaw,i przejsc na luzaku wiec jest to niepotrzebny wydatek moim zdaniem.

2) Pogoda - Deszczowo jak cholera. Po deszczu mega kałuze i wszędobylskie błoto. Pogoda nie zalezy od organizatorów, wiec jest to taki naciągany minus w sumie.

Teraz troche z innek beczki:

Nadziałem się któregos dnia na dziką scene na lewo od duzej sceny w lasku tuz za płotem. Grali tam psy trance i inne odmiany. Fajny klimacik był. Ma ktoś namiar na sety, albo do ludzi co to organizowali?
 
 
Gocha  
Forumowy prawiczek


Dołączyła: 06 Lip 2015
Posty: 23
Skąd: Poznań
Wysłany: Pon 18 Lip, 2016   

Pomijając ten deszczowy dzień po którym moje buty były jednym zlepkiem błota to był to mój najlepszy Wood, bo zajebiście bawiłam się w obozie ze znajomymi. Płoty były, ale mieliśmy blisko jedno dzikie przejście i git majonez. Namiot mi nie zamókł, trochę zmarzłam, ale fajnie było.
 
 
clover93  
Lubi pieprzyć


Wiek: 31
Dołączył: 16 Lut 2016
Posty: 328
Skąd: Tarnów
Wysłany: Pon 18 Lip, 2016   

to był mój drugi Wood i faktycznie w porównaniu to tamtego roku to szału nie było, ale to też głownie sprawa pogody, na którą nikt nie miał wpływu (w sumie głównie paskudnego czwartku, który można uznać za zmarnowany, choć wieczorem byłem na kilku koncertach).

Co do organizacji to 2 główne rzeczy mi się nie podobały, jedno to jednak bolało to trzepanie przed scenami, głównie Małą, no bo zawsze miło napić się w trakcie koncertu (choć w sumie to nie konieczność dla mnie), choć przykrym widokiem dla zespołów na pewno było to, że takie pustki pod sceną a dopiero na chodniku wiele ludzi stało by móc się napić

Trochę wpadką a przynajmniej szkoda że organizatorzy nie wpadli na pomysł w czwartek by w najbardziej uczęszczanych drogach (dojście na małą scenę i do lidla chociaż) nie zrobić ścieżek z palet , tak jak to w piątek pojawiły się pod wejściem do strefy lidla..

co do Wood i tak tworzą go ludzie a atmosfera była nadal super, mimo widocznego zmęczenia pogodą

moja dziewczyna była pierwszy raz i tak była zadowolona i chętnie wróci w przyszłym roku ;)
 
 
Ciastek  
Forumowy prawiczek


Wiek: 33
Dołączyła: 05 Lip 2016
Posty: 5
Skąd: Sulechów
Wysłany: Pon 18 Lip, 2016   

Byłam dopiero drugi raz, pierwszy na 6 dni i muszę powiedzieć, ze Wood pozytywnie mnie zaskoczył :D line up mimo ze nie taki jak bym chciała dał naprawdę radę :D byłam na kilku koncertach zespołów, których normalnie w domu bym nie słuchała i naprawdę swietnie się bawiłam :D wtedy, kiedy lało wyspałam się za wszystkie czasy i poczytałam książkę więc to też jest ogromny plus :D w ogóle wszystko jakos się tak codziennie układało jakby wszechświat czuwał :D patrol pomocny, tojki za każdą wizytą w stanie bardzo akceptowalnym, jedzenie doskonałe, kolejki do pryszniców brak :D żyć nie umierać, nie było na co narzekać :D
 
 
winogron  
Lubi pieprzyć
źle skrojony, za to dobrze zszyty


Wiek: 32
Dołączył: 18 Lip 2011
Posty: 514
Skąd: Sulechów
Wysłany: Pon 18 Lip, 2016   

Jak dla mnie było spoko jak zawsze, nigdy nie chodzę z browarem pod scenę bo się chce bawić a nie pić i połowę wylać xd bramek nawet nie odczułem, za to stwierdziłem, że spoko opcja z numerowaniem wejść. Jedyna zauważalna zmiana to mnóstwo niebieskich, chociaż patrząc na skalę imprezy to pewnie dopiero teraz było ich tyle ile naprawdę powinno być :P
 
 
re4der  
Forumowy prawiczek
Somnomanta


Dołączył: 05 Sie 2015
Posty: 1
Skąd: Bielsko-Biała
Wysłany: Pon 18 Lip, 2016   

Do czego to doszło. Woodstockowicze narzekają na błoto. Jakich to czasów dożyłem. Według mnie był to wspaniały woodstock i nie chodzi o line-up, organizację, czy pogodę. Najważniejsi byli ludzie, a byli Ci co zawsze. Przyjacielscy, chętni do interakcji, integracji, poznawania się i zabawy. Byli pozytywnie zakręceni, byli tacy z oryginalnymi pomysłami. Gdyby przejść drogą i pytać po drodze woodstockowiczów czy ten woodstock był najgorszym w historii, albo czy w ogóle był zły ilu z nich powiedziałoby 'tak'? No właśnie, wątpię by którykolwiek. Na woodstocku najważniejszy zawsze był klimat przyjaźni i dlatego nawet gdy kiedyś nie udało się zorganizować festiwalu ludzie i tak przyjechali by się bawić.
 
 
winogron  
Lubi pieprzyć
źle skrojony, za to dobrze zszyty


Wiek: 32
Dołączył: 18 Lip 2011
Posty: 514
Skąd: Sulechów
Wysłany: Pon 18 Lip, 2016   

re4der napisał/a:
Najważniejsi byli ludzie, a byli Ci co zawsze. Przyjacielscy, chętni do interakcji, integracji, poznawania się i zabawy. Byli pozytywnie zakręceni, byli tacy z oryginalnymi pomysłami.


o to to, u mnie też była jedna z lepszych ekip od kiedy jeżdżę.

A co do błota to ciekawe, że po tej ulewie robiło się ono wszędzie tylko nie w strefie grzybka, która wydawała się cały czas sucha jak pieprz :D
 
 
stasw328  
Coś już napisał

Wiek: 27
Dołączył: 23 Mar 2016
Posty: 53
Skąd: Szczecinek
Wysłany: Pon 18 Lip, 2016   

winogron napisał/a:
re4der napisał/a:
Najważniejsi byli ludzie, a byli Ci co zawsze. Przyjacielscy, chętni do interakcji, integracji, poznawania się i zabawy. Byli pozytywnie zakręceni, byli tacy z oryginalnymi pomysłami.


o to to, u mnie też była jedna z lepszych ekip od kiedy jeżdżę.

A co do błota to ciekawe, że po tej ulewie robiło się ono wszędzie tylko nie w strefie grzybka, która wydawała się cały czas sucha jak pieprz :D


W pewnym momencie grzybek był najbardziej suchym miejscem pod dużą sceną :D
 
 
kmicic  
Coś już napisał

Dołączył: 26 Lip 2012
Posty: 76
Skąd: Szczecin
Wysłany: Pon 18 Lip, 2016   

Założyliśmy strefę alkoholową pod małą sceną, "nasz" program zakładał posiadanie przy sobie alkoholu, kto nie miał- wyp... do strefy bezalkoholowej:) Poza tym świetni: Luxtorpeda, Exlibris, Bring Me the Horizon i oczywiście- Zbyszek Buczkowski i jego tekst o numerze z peryskopem!
 
 
zygmunt  
Rozkręca sie


Dołączył: 03 Lip 2012
Posty: 130
Skąd: z brzuszka mamusi
Wysłany: Pon 18 Lip, 2016   

Dla mnie to byl najgorszy przystanek BO MNIE KURWA OKRADLI!!!!
Nie prowokowalem, podobno ekipa miala oko na namiot (ale akurat przysneli). W miejscach narazonych na kradzieze wsrod ekstremalnych smierdzieli, brudasow, punkow i patusow nigdy mi nic nie ukradli a na tym cholernym polu wsrod wydawaloby porzadnych ludzi w mercedesach tak.
Nie lubię nosić przy sobie rzeczy, czuję się wtedy ograniczany lub jak wielbłąd, dlatego wolę ukrywać rzeczy w rzeczach (np. pieniądze od lat trzymam w kieszonce majtek pomalowanych na środku na brązowo a dowód w rozluźnionym szwie namiotu) buchnięcia namiotu się nie boję bo rzeczy jest za dużo by to uniesc w ogole.
Przywiązałem plecak do rurki, by w razie wyniesienia przez kogoś kto o tym nie wie, cała konstrukcja się zawaliła lub przynajmniej narobila halasu. Syf w namiocie obowiązkowy, portfel - false flag - w którym miałem jedynie papier toaletowy i tym podobne patenty cię nie zatrzymały. Nie będę pisał za wiele o szczegółach mojego systemu, by nie ułatwić ci kradzieży.
Nie jestem amatorem pierwszy raz na woodstocku a i tak rozcieli mi namiot i to dwuwarstwowy, z tropikiem. Nikt w obozie nic nie widział.
Całe moje hipisowskie, pozytywne podejście poszło się rypać i gniew i wkurwienie zalały moją głowę. Chcesz wojny złodzieju? Za rok przygotuję taką pułapkę na ciebie, że się posrasz i będę prowokować ile tylko mam sił, ostentacyjnie i na pokaz będę zakładał wielkie kłódki, pułapki na myszy i gwoździe w deskach, farba i odchody będą czekać na ciebie przykryte moimi osranymi gaciami. Zaczynam planowanie fortecy. Strasznie mi to zdarzenie zabrało radość życia i komfort psychiczny, zniszczyłeś mi woodstock człowieku. Do tego zepsułeś mi go tuż przed deszczem i popłynąłem, zostając bez rzeczy, z mokrymi ubraniami i dziurą w namiocie.
Nigdzie tego nie zgłosiłem bo nie ma sensu. Wierzę że to przypadek, ale mądry jestem po szkodzie, a przede wszystkim wkurwiony. A swój wkurw przerobię kreatywnie i zabezpiecze sie na cztery fajerki, zapraszam do okradania mojego namiotu w przyszłym roku.


1) Pogoda
Zawsze mowilem ze bez slonca nie ma woodstocku. Moze jakis przelotny, gora godzinny deszczyk czasem sie przyda do zmycia brudu, ale jak w tamtym roku narzekalismy na złą, to w tym była masakryczna. Piwo wtedy się nie sprzedaje i w ogóle, niech ktoś nie zapomni o zaklinaczu deszczu za rok (są nawet tacy co dają gwarancję i wypłacają wielokrotność kosztów w przypadku porażki których nie mieli jak do tej pory). Abstrachując od pomysłów rodem z SF może gdyby były cztery dni to może ten czwarty zrównoważyłby te dwa mokre. Albo nie wiem co, ale wiem że drugi z rzędu z zimno-deszczową aurą woodstock mnie strasznie smuci i trochę przeraża.

2) Ogrodzenie
Tragedi nie było, ale wkurwiające było. Tu nie przejdziesz, tam nie przejdziesz.
Do tego na malinowskiego w zasięgu wzroku nie było toików i zamiast zejść w krzaczki lub na ukos to dymałeś daleko.

3) BRAK GRZYBKA!
Błoto nie działało przez 90% czasu.
Najpierw go włączyli na 15 minut, później wyłączyli by na końcu włączyć można znowu na trzy godziny. W nocy było tak sucho że ktoś nawet się rozbił w miejscu błotka.

4) brak iskier i żywej flagi, poczty
nie odczulem tego mocno poza poczta bo korzystalem z ich promocji z wysylaniem namiotu i rzeczy trzeciego dnia za 7zl.

Na plus bardzo radio Woodstock w tym roku i budzenie intrem z Ciuchci. <haha>
 
 
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Nie możesz ściągać załączników na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group